Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tu mowa o jakimś osobniku duchownego charakteru, zmieszała się. Wyskoczywszy z nizkiego krzesła przy kominku, żeby schować się za spódnicę swej pani i niespodzianie zetknąwszy się we drzwiach z nieznajomym starcem, instynktownie puściła w ruch jedyną swą broń odporną, jaką znalazła pod ręką. A ponieważ bronią tą było dziecko, podniósł się więc straszny hałas i zamieszanie, do którego bardzo dopomagał pojętny Bokser. Ten dobry pies, bystrzejszy o wiele od swego pana, strzegł starego jegomościa, podczas jego snu, z obawy zapewne, aby nie uciekł, zabierając ze sobą kilka młodych topolek, przywiązanych z tyłu do woza; pies i teraz szedł tuż za nim, chwytając go za nogi i gryząc guziki przy kamaszach.
— Jednakże, panie, sen ma pan kamienny — zauważył Jan, kiedy spokojność wróciła; tymczasem starzec nieruchomo stał w pośrodku izby z odkrytą głową. — Jużem chciał zażartować z pana, ale bałem się, że żart okaże się niewłaściwym. A już byłem blizki tego — zamruczał woźnica, mlaskając językiem; — bardzo blizki!
Nieznajomy, który miał długie, siwe włosy, przyjemne rysy twarzy, niezwykie śmiało i ostro zarysowane, jak na starca i ciemne, błyszczące i bystre oczy, obejrzał się wokoło z uśmiechem, poczem powitał żonę woźnicy uprzejmem pochyleniem głowy.