Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol Baudelaire-Kwiaty grzechu.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W które Febe ciska
Swe barwy mieniące, —
I w deszcz się rozpryska,
W wielkie łzy błyszczące.

Tak duch twój, gdy w nim rozgorzały
Rozkosznych żądz pożary,
W przestworza rwie się szybki, śmiały,
Niebios go wabią czary,
To znów roztapia się w żałości
I spływa łzą tęsknoty
Po niewidzialnej pochyłości,
Aż w głębie mej istoty.

Woda snopem tryska,
Jak kwiatów tysiące,
W które Febe ciska
Swe barwy mieniące, —
I w deszcz się rozpryska,
W wielkie łzy błyszczące.

Ty, którą noc tak wdziękiem stroi!
O! słodko mi, gdy rozmarzony,
Skłoniwszy skroń ku piersi twojej,
Słucham wód skargi nieskończonej!
O, błoga nocy, wodo śpiewna,