Dziwaczna nuta skargi, nakształt niespodzianki,
Wyrwała się tęskna, drżąca.
Jak dziecina kaleka, brzydka, głupowata,
Której się wstydzą rodzice —
I którąby na długo, chcąc ukryć od świata
W ciemną zamknięto piwnicę,
Biedny Aniele! nuta głosiła krzykliwa,
Że „nic pewnego na świecie!
I że egoizm ludzki jakkolwiek się skrywa,
We wszystkiem zdradzi się przecie;
Iż rzemiosła piękności niewesołe dzieje,
Że nie rozkoszne zadanie
Tancerki, która zimna na rozkaz szaleje,
A śmiech ma na zawołanie;
Że budować na sercach jest to niedorzeczność,
Że piękność, miłość, rozkosze
Kruche są, że niepamięć pogrąża je w wieczność
Jak śmiecie, zgarnąwszy w kosze“.
Ach! często, często potem myślą wyzywałem
Tę noc, ten smutek, milczenie, —
I to straszne przed serca konfesyjonałem
Twe wyszeptane zwierzenie.
Strona:PL Karol Baudelaire-Kwiaty grzechu.djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/4c/PL_Karol_Baudelaire-Kwiaty_grzechu.djvu/page55-735px-PL_Karol_Baudelaire-Kwiaty_grzechu.djvu.jpg)