Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czuli się u siebie, ile znali różnych rzeczy i mieli z sobą wspólnego!
Ponieważ nie mogłem zbliżyć się do nich, postanowiłem górować nad nimi w nauce. Zacząłem kuć jak to się mówi i w tem kuciu znajdowałem sens życia, odwet i zwycięstwo, przechodząc z klasy do klasy summa cum laude, podczas gdy koledzy spoglądali na mnie z niechęcią, a w mej osamotnionej i ciężkiej pracowitości widzieli wstrętne sztreberstwo. Zaciąłem się tembardziej i wykuwałem swoje zadania z pięściami na uszach w suchym zaduchu żelazek krawieckich i w smrodach kuchni, gdzie pani majstrowa gotowała liche i wiecznie kwaskowate jakieś jadło. Uczyłem się aż do zgłupienia. Gdzie się ruszyłem, powtarzałem sobie szeptem swoje lekcje, ale cóż to był za triumf, gdy później umiałem i siadałem na swojem miejscu przy niechętnem i nieuprzejmem milczeniu klasy! Nawet oglądać się nie potrzebowałem, bo wiedziałem, że wszyscy spoglądają na mnie nieprzyjaźnie.
Ta drobna ambicja dopomagała mi do przezwyciężenia kryzysów i przełomów młodości. Uciekałem przed samym sobą, gdy na pamięć uczyłem się wysp Sundzkich albo greckich czasowników nieprawidłowych. Wtedy ożywał we mnie ojciec, pochylony nad robotą i sapiący z nadmiaru gorliwości i skupienia.