Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dostojeństwem przyjmuje hołd imieninowy. Ja zaś upojony słodką udręką pychy rozglądam się po rówieśnikach, którzy z nabożeństwem wsłuchują się w dźwięki muzyki, z dreszczem przeżywam szczyt ziemskiej chwały i dotykam ojca, żeby było wiadomo, iż należę do niego. Ale już nazajutrz chłopcy o chwale mojej nawet słyszeć nie chcieli. Znowu byłem tym, który niczem się nie wyróżniał i którego nikt nie chciał słuchać, chyba, że zaprosiłbym jednego z rówieśników, żeby się pohuśtał na podwórzu. Właśnie, że nie zaproszę, choćbym się i sam nie miał huśtać! I z żalu i z uporu postanawiałem wyróżniać się przynajmniej w szkole.

∗             ∗

Szkoła to znowu całkiem inny świat. Tam różnią się dzieci nie według ojców swoich, ale według imion. Nic to już nie znaczy, że jeden z nich jest synem szklarza, a drugi szewca; cała różnica w tem, że jeden nazywa się Adamiec, a drugi Baran. Dla małego stolarczyka szkoła była zdarzeniem tak wielkiem, że długo nie mógł się z niem uporać. Dotychczas należał do domu, do rodziny i do paczki swych rówieśników, a teraz oto siedział straszliwie osamotniony między czterdziestu smykami, których naogół nie znał i z którymi nie miał nic wspólnego.
Ba, gdyby tu z nim siedział tatuś, albo mamusia,