Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

męska sprawa, to moja troska kobieca. Sam nie potrzebujesz myśleć o tem i możesz to pozostawić mnie. Istotnie, było tak, że mogłem przed sobą udawać, iż sam nie wiem o niczem, że to wszystko obchodzi tylko ją. Ona jest taka troskliwa i taka higjenistka, dajmyż jej tedy spokój, gdy jej to sprawia przyjemność. A przy tem można było kołysać się w poczuciu bezpieczeństwa i pewności, że wszystko jest w najlepszym porządku i że tyle robi się dla tego kochanego zdrowia! Czekała na mnie zawsze z ręcznikiem, by mi go podać, jak tylko się wyszoruję; chodziło jej o to, żeby mogła poklepać mnie po mokrych plecach. Oczywiście, wyglądało to jak zwykła poufałość małżeńska, ale w gruncie rzeczy było to codzienne rewidowanie zdrowia. Nie mówiliśmy o tem nigdy, ale wiedzieliśmy oboje, o co tu chodzi. Zawsze też spojrzałem na nią pytająco: jak tam? Uśmiechała się i kiwała głową: wszystko w porządku.
Jej powściągliwa i umiarkowana miłość wyznaczała mi pewne granice, żebym nie potrzebował wyznaczać ich sobie sam z trwogą o swoje zdrowie. — Niech mężuś nie będzie taki dziki — rzekła czasem jak matka. — I grzecznie spać! Nie chcemy mieć takich podkrążonych oczu i tam dalej. — Czasem mnie to irytowało, ale w głębi duszy byłem jej wdzięczny. Przyznawałem żonie słuszność, rozumie-