Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nem okiem: co zacz ty jesteś? Wstrzymywałem oddech, bojąc się, że ją spłoszę. Czułem, jak mi bije serce. I wtedy to się stało. Nie wiem, jak to mam opisać, ale było to strasznie mocne i pewne poczucie śmierci.
Naprawdę nie umiem wyrazić tego inaczej. Zapewne brakło mi tchu, ale uświadamiałem sobie jedynie wielki lęk. Gdy zrobiło mi się nieco lżej, ciągle jeszcze klęczałem, ale ręce miałem pełne odartych liści. Wszystko opadło potem niby fala i pozostawiło we mnie smutek, którego nie nazwałbym niemiłym. Czułem, jak śmiesznie drżą podemną nogi. Ostrożnie zbliżyłem się do ławki, żeby usiąść i powtarzałem sobie z oczyma zamkniętemi: A więc już to jest, już to przyszło.
Ale nie było w tem jakiejś zgrozy, lecz jedynie uczucie niespodzianki i świadomość, że trzeba się z tem rozprawić tak czy inaczej. Potem odważyłem się poruszyć głową i otworzyć oczy. Miły Boże, ogródek wydał mi się wtedy taki piękny, jak nigdy. Przecież ja nic nie chcę, tylko siedzieć tak sobie, patrzeć na światło i cień, na odkwitanie tawuły i na kosa walczącego z dżdżownicą. Dawno już temu, pewno wczoraj, postanowiłem wyjąć dwie kępki ostróżek opadniętych przez mszyce i zastąpić je innemi. Już tego pewno nie zrobię, a na przyszły rok kępki te