Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zdawało mi się, że nie mogę biegać tak szybko, jak inne dzieci, że nie wolno mi skakać do rzeki, bić się z rówieśnikami, bo jestem słaby i delikatny. Może byłbym się tem chełpił i byłbym się sobie wydawał jakimś lepszym i delikatniejszym, niż oni, ale chłopcy są za bardzo mężczyznami, by się dali brać na takie rzeczy: im się podobają wyrostki krzepkie i odważne.
Taka już była moja mamusia. Ona to wypielęgnowała we mnie ten stan życiowej nieśmiałości i nieufności względem siebie, to fizyczne uczucie zmniejszonej wartości, które rosło razem ze mną. Jej chorobliwa miłość dla mnie wyniańczyła we mnie tę skłonność do przyglądania się sobie i dopatrywania się w sobie przedmiotu wiecznego niańczenia i pieszczenia. Pozwoliłem tej skłonności opanować wszystkie moje myśli i pogrążyłem się w niej niemal z upodobaniem, gdy poraz pierwszy zapukała do mnie poważna choroba. Wtedy, tak jest, wtedy znalazłem w sobie to zatroskane, hipochondryczne ja, które z wielką powagą przygląda się swej plwocinie, liczy sobie puls, kocha się w solidnym porządku powszednim i lgnie do dobrej i wygodnej stateczności. Takie więc było — nie powiem, całe moje życie, — ale to, co stanowiło wielką, poważną i stałą część tego życia. Teraz to widzę.
Ojciec był całkiem inny. Był mocny i niezawodny