Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w obrazie wypadku zbiegają się ze wszystkich stron do kupy zgliszcz. Są jacyś ożywieni, iż stali się świadkami katastrofy, drętwieją ze zgrozy i wszyscy razem radzą, co należałoby zrobić. Ale nikt się nie kwapi, aby podnieść nieprzytomnego, bo wszystkich pęta zgroza i fizyczna odraza. Dopiero gdy nadchodzą żandarmi, w chaos ten wkracza ład i porządek. Żandarmi szczekają na ludzi i posyłają tego tam, owego owdzie. Rzecz osobliwa, jak ludzie niby to się ociągają, ale w gruncie rzeczy chętnie słuchają rozkazów. Biegną więc po strażaków, po doktora, telefonują po ambulans, podczas gdy żandarmi zapisują świadków, a tłum w milczeniu pełnym szacunku przestępuje z nogi na nogę, albowiem uczestniczy oto w czynnościach urzędowych.
Nigdy nie byłem przy takim nieszczęściu, ale jestem nim przejęty od razu, staję się jednym z przygodnych świadków, biegnę spocony miedzą, żeby znaleźć się w pobliżu, starannie omijając obsiane zagony (pochodzę ze wsi), drętwieję i radzę, wyrażam pogląd, że pilot widocznie nie zatrzymał motoru i że ogień należałoby gasić piaskiem.
Wszystkie te szczegóły zmyślam całkiem marnotrawnie i bezinteresownie, albowiem nie nadają się ani do tego, ani do żadnego innego opowiadania. Ba, nawet wobec znajomych nie mogę się pochwalić, że widziałem wielkie nieszczęście. Pan nie ma ani za grosz fantazji i dlatego powiedziawszy „biedak!” — uważał pan, że tym słowem wszystko jest wyczerpane i załatwione, nie mówiąc, oczywiście, o zabiegach doktorskich.
Co za rzeczowa i prosta reakcja, podczas gdy ja rzucam się w straszliwe i dręczące szczegóły, które sobie odtwarzam. Niekiedy miewam uczucie wstydu widząc innych ludzi tak prosto i po ludzku reagujących na różne przypadłości życia, gdy dla mnie są one tylko bodźcem do rozpoczynania upartej ruchliwości.
Nie wiem dokładnie, czy jest w tym niepowściągnięta skłonność do igrania, czy też przeciwnie, osobliwa i pedantyczna ścisłość. Ale — powracając do naszego zdarze-