Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z bandaży i waty i dlatego zwracam go panu. Nie mówię już o tym, iż pan sam radził mi puszczać bańki mydlane. Bańka niniejsza mogła być bardzo tęczowa, ale czasy nasze są podobno zbyt poważne, abyśmy mogli fascynować się patrzeniem na płonące i zmienne kolory życia.


∗             ∗

Chirurg z nieufnością przerzucał kartki rękopisu swego przyjaciela poety, gdy wtem otworzyły się drzwi i na progu ukazała się siostra miłosierdzia robiąc głową milczący znak, który oznaczał niezawodnie salę numer szósty. Chirurg rzucił rękopis i pobiegł za siostrą. Więc już się stało.
Trochę spochmurniał, gdy spostrzegł, że na krawędzi łóżka Przypadku X siedzi młody długowłosy asystent (jakoś mu się ci interniści bardzo tutaj rozplenili!) i ściska przegub ręki nieprzytomnego. Młodziutka piękna pielęgniarka, która też nie należy do tego oddziału, niezawodnie nowicjuszka, widzi tylko ten długowłosy łeb doktorski i mało sobie oczu nie wypatrzy...
Chirurg chciał powiedzieć coś nie bardzo uprzejmego, ale asystent, który go nie widział, podniósł głowę. — Puls niewyczuwalny. Postawcie tu, siostrzyczko, parawan!

XIX
OPOWIADANIE POETY

Przypomnijmy najprzód zdarzenie, które stało się bodźcem do rozwijania dalszego szeregu zdarzeń. Chcąc nie chcąc, musimy zacząć od końca, jeśli mamy dojść do ładu z tym opowiadaniem.
W upalny, wietrzny dzień spadł samolot. Pilot zginął w płomieniach, pasażer odniósł śmiertelne rany i leżał nieprzytomny. Nie podobna opędzić się od tłumu ludzi, którzy