Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Od tego, co się panu najpierw rozjaśniło.
— Najpierw? To było tylko przeczucie. O! jak to trudno sformułować. Doprawdy nie wiem, co mi rozjaśniło się najpierw. Przyszło to wszystko tak naraz!
— Więc proszę zacząć od czegokolwiek.
— Tak nie można. Wszystko stanowi jedną całość. Wszystko się z sobą jasno wiąże. Gdybym to tylko mógł rozumem objąć!
— Powie mi to pan kiedyindziej?
— Nie. Raczej teraz. Ale to, że idziemy z takim hałasem — wyprowadza mnie z równowagi.
— Usiądźmy więc.
— Tak, dziękuję panu. Przedewszystkiem, czy pan przypuszcza? — — Tak wyraźnie mi się to rozświetliło. Po pierwsze: z tego wypływa, że wszystko, co dotychczas przeżyłem było nędzne i głupie. Przebiło mnie to nagle jak nóż. Przestraszyłem się sam siebie i zrozumiałem, że tyle lat — o Boże! — przeżyłem niewysłowiony i nieprzezwyciężony ból! Wtedy rozświetliło się mi kim byłem i jak cierpiałem, nie wiedząc o tem. Wszystko było nędzne i ułudne, wąskie jak więzienie. A mnie przejął strach, gdyż całe moje życie — jak zrozumiany błąd — oddaliło się ode mnie. Och! wiele jeszcze rzeczy objaśnię panu bliżej.