Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w tej właśnie chwili, gdy zagubiliśmy drogę. O — gdybym już był w domu!
— A czego to dotyczyło?
— Duszy — —
Teraz kroczyli obaj szybko i milczeli. Przeszli przez las i minęli wieś. Kilka okien jakoś po ludzku świeciło w głębokiej ciemności. I znowu otworzyła przed nimi szeroka i daleka przestrzeń.
— Cóż więc chciał mi pan powiedzieć?
— O czem?
— O tem, co panu przyszło na myśl tam, na górze. O duszy.
— Ach tak, to prawda. Mówiłem, że o duszy? Ale naprawdę — to nie było tylko to.
— Więc — odezwał się po długiej chwili jego towarzysz — jakże jest z tą duszą? Jest pan jakiś bardzo roztargniony.
— Ja? Przeciwnie. Właśnie rozmyślałem o tem. Czyż nie jest to dziwne, że człowiek siebie nie zna?
— A pana rozwiązanie?
— Jakie rozwiązanie? To pozostanie na wieki tylko problemem.
— Ale pan już właśnie doszedł do jakiegoś rozwiązania.
— To z pewnością nie dotyczyło duszy. Raczej innych zagadnień życia w ogólności. Właśnie przemyśliwałem od czego zacząć.