Strona:PL Karel Čapek-Boża męka.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

unosiły czarno-czerwone koła i przypływ ciągnących się fal, ruch ogromny i niepostępujący.
Dokąd płynie ten silny, unoszący go prąd?
Ach — to nic! to tylko ruch życia — w miejscu!
Nagle odwrócił się.
Po ręce jego biegała jasna mrówka, nie wiedząc, gdzie się ma obrócić na zbyt wielkiej płaszczyźnie.
— I nas mróweczko — pomyślał Jeżek — i nas rozdrażnia zbyt wielka płaszczyzna świata: te różne odległości, te pielgrzymki, ta panika nieucieszna! Dlaczego tak biegniesz? Zaczekaj, nie śpiesz się. Nic ci nie zrobię, chociaż jestem wielki. Ach mały awanturniku! czy to tylko zmieszanie tak cię pogania? desperacka samotność? jakaś trwoga? Gdzież jest brama, przez którą mógłbyś uciec?
Bliziutko — na odległość ręki — zleciał na kwiat motyl z szeroko rozwartemi skrzydłami. Huśta się na białym baldaszku, łopoce lekkiemi skrzydełkami, składa je i znów rozchyla ruchem czarownym i lubieżnym, ruchem słodkim, aż do upojenia.
Ach, zostań rozkoszy! Nie czaruj serca mojego tym wiecznym ruchem odlotu! Stań i pozwól się ukołysać miłosna chwilko! sekundo bez równowagi! znaku niewysłowiony!