Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jechał Mykoła na swym dereszowatym koniku, który wierzgał i kąsał niemiłosiernie, jeśli się do niego koń, pies lub człowiek zbliżył; z tyłu najęci huculi prowadzili dwa juczne konie, obładowane kuferkami i zapasami żywności.
Drożyna — płaj, jak mówią huculi — wiła się kręto pod górę i kończyła się u białej bramy leśniczówki; odległość niewielka, bo zaledwie dwukilometrowa, wymagała co najmniej pół godziny czasu do jej przebycia. Domek leśniczego, biały i schludny, wśród zieleni buków niebotycznych i ciemnych, prawie czarnych świerków, wyglądał poetycznie, jakoś idealnie. Rad byłem niewypowiedzianie, że, zetknąwszy się podczas naszych polowań z gospodarzem tego domku, umówiłem się z nim o wynajęcie mi jednej izby i wikt na tak długo, jak zapragnę w górach pozostać. Zadowolenie moje było tem mocniejsze, bo domek ten już znałem, w czasie wyprawy naszej nocowaliśmy bowiem u pana Nowaka i z doświadczenia wiedziałem, że robactwa, które jest plagą hat huculskich, niema w tym domku, a pani Nowakowa umie przyrządzać, choć bardzo skromne, ale zdrowe i czyste jadło. Temi ultra-praktycznemi myślami zajęty jechałem noga za nogą, rozglądając się wokoło i lubując grą kolorów, jaką wytwarzały promienie słoneczne, ślizgając się po szmaragdowych, zalesionych ścianach gór na przeciwnym brzegu rzeki. Nie zauważyłem prawie, kiedy konik, na którym jechałem, pewnym i śmiałym krokiem przebył mostek, wąski i niebezpieczny, rzucony ponad przepaścistym jarem. Podziwienia godne są te koniki huculskie: ani drgnął, ani zawahał się na chwilę i nie spojrzał nawet na wartki górski strumień, który tam w dole, na dnie przepaści szumiał groźnie i rozpryskiwał się w tysiące kropli po czarnych, olbrzymich skalnych głazach. W pięć minut po przebyciu mostku znaleźliśmy się przed bramą gościnnego domku, w którym postanowiłem jakiś czas przemieszkać.
Naprzeciw mnie wyszła pani leśniczyna, podżyła, korpulentna kobiecina i oświadczyła na wstępie: iż jej bardzo przykro, że nie zastałem męża w domu, bo on, nie wiedząc do-