Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uderzały o siebie i jęknęły ponuro. Popatrzyłem nań, siedział naprzód pochylony, głowę zwiesił, nie zwracając zupełnie uwagi na otaczający nas krajobraz, widocznie zamyślił się nad czemś głęboko.
— Popatrz Muhamedzie! — przerwałem mu zadumę — popatrz na te równiny, na ten step głuchy, krwawy, to ongi był majdan, pole bojów klasycznych, przed wiekami rozgrywał się tu dramat straszliwy, przodkowie nasi staczali tu bitwy zażarte, ziemia pod kopytami licznej jazdy drżała, krew się lała strumieniami, a pomimo to myśmy dzisiaj przyjaciółmi, w jedno jarzmo wprzężeni.
— Hm! inne to były boje — odparł, niechętnie głowę podnosząc, widocznie nie rad, że mu dumanie przerwałem — inne boje, zwykłe sąsiedzkie zatargi, chęć łupu, drapieżność wreszcie na pół dzikich jeszcze, sąsiadujących z sobą plemion. Nikt jednak narodów całych w jarzmo nie wprzęgał, nikt ojczyzny, wolności milionom licznym nie odbierał, nikt nie deptał umyślnie tego, co najdroższe narodom tym. Aż oni!
Tu przerwał, z nietajoną zawziętością na północ spojrzał.
— Tak! aż oni — mówił znowu — pająk ohydny, polip sturamienny, hydra tysiącgłowa. Jak lawina rozsuwa się to na wszystkie strony i pożera, niszczy, co tylko na drodze napotka.
— Walczyliśmy przecież z tą hydrą — odparłem — walczymy do dziś dnia, i ja nie wątpię w możność zwycięztwa.
— Tak! walczyliśmy — mówił znowu smutnie bardzo — wy i dziś walczycie jeszcze, dziś może lepiej niż dawniej, walczycie na całej linii bojowej, walczycie na śmierć i życie, choć bez miecza w dłoni. Wiesz! — mówił, ożywiając się nagle — dzisiejsza noc wiele rzeczy mi odkryła, z opowiadania tego dziada ważną naukę zaczerpnąłem. Dziś tak dla was, jak i dla nas jedynym sposobem walki, jedyną deską zbawienia jest taktyka przez starego pułkownika wskazywana. Tak walczmy noc i dzień o każdy kawał ziemi, o wspomnienia i pamiątki przeszłości, o tradycyę. My przewodnicy winniśmy