Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nazywam się Peretyatkowicz — mówił po chwili, podnosząc głowę i patrząc na nas — słuch i gawęda taka u nas w rodzinie była, że przodkowie nasi ponoś kniaziami na Rusi bywali, ale to musiało być bardzo, bardzo dawno, później zbiednieli zupełnie, ziemi swojej nie mieli i po służbach u wielkich panów chodzili.
Mój ojciec służył u pułkownika Korwina, był marszałkiem dworu, a choć to służba była, ale tak jak nie służba, lubili się starzy jak bracia. Stary Jakób był ważną osobą u pułkownika, całą bowiem młodość razem na wojnach dalekich spędzili, a jak zaczęli sobie przypominać dawne wojskowe zdarzenia, to końca tym opowiadaniom nie było.
Ojciec miał mnie jednego i pan pułkownik miał jednego tylko syna, pana Karola, późno się obaj pożenili.
Z panem Karolem od dziecka rośliśmy razem, w rygorze wielkim trzymani; uczył nas pan Kiersza łaciny, arytmetyki, historyi. Do pana Karola był jeszcze Francuz, ale mnie nie pozwolił pan pułkownik po francuzku uczyć, nie bardzom na to narzekał. Uczyliśmy się wspólnie, dopóki pan Karol nie skończył szesnastu lat, potem wyprawił go pan pułkownik do Krakowa do akademii, a później do cudzych krajów za granicę, zwyczajnie jak wielkiego pana, żeby się w świecie ocierał, a mnie poduczonego trochę oddano do gospodarstwa.
Lata płynęły, a pan pułkownik jak stanął na miejscu, tak na włos się nie posunął, zawsze taki sam wyprostowany, surowy, pracy wymagał od siebie i od drugich; zaspać gruszek w popiele przy nim nie można było, pracować trzeba było ciężko, ale praca dokuczliwą nie była, bo ład panował wojskowy, wszystko szło jak z płatka, a wszystko robiło się rozumem i wolą starego pana.
Po latach dziesięciu różnych nauk i wojażów, pan Karol do domu powrócił. Oddał mu ojciec jeden folwark i tak go pułkownik z moim ojcem doglądali, jak mnie w początkach.
Ja już wówczas byłem żonatym od lat kilka i miał mię pan pułkownik przy sobie; z rozporządzenia jego dozorowałem