Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! — rzekłem — uchylając czapki.
— Na wieki wieków, amen! — odpowiedział starzec, a zdziwienie, prawie osłupienie odmalowało się na jego pięknem obliczu.
— Cóż wam zaszkodzi, staruszku, jak my tu przenocujemy koło was?
Starzec stał niemy, zdziwiony, nienaturalnie wyprostowany, a snać słowa jakieś cisnęły mu się na usta, ale uczucia inne w duszy zbudzone, wymówić mu ich nie dozwalały. Po chwili dopiero z obu ócz długo zbierające się pod powiekami łzy trysnęły strumieniami po zaschłych, zmarszczonych policzkach, a usta niezrozumiale prawie szeptały:
— Na wieki wieków, na wieki wieków, amen! amen! O, Boże mój! co to jest? W imię Ojca i Syna i Ducha świętego — mówił, żegnając się — czy to senna mara czy prawda? wy po polsku Boga chwalicie? Wielki Boże! czy to może być? Któż wy jesteście?
— Nic nadzwyczajnego, mój dziadku, zwyczajni myśliwi z polskiego brzegu, polujemy z tej strony kilka dni już, i dziś zapędziliśmy się tak daleko w te stepy; nie mogąc się do żadnej wsi dobić, dowiedzieliśmy się o was i prosimy o gościnność na tę jednę noc.
— Z całego serca, z całego serca — mówił rozradowany starzec — przepraszam, zrazu omyliłem się i myślałem, że to znowu graniczne kozaki.
My tymczasem, radzi z jakiego takiego przytuliska, pozsiadaliśmy z koni, rozglądając się ciekawie wokoło, choć daleko okiem nie można było sięgnąć, bo noc już zrobiła się ciemna, czarna.
— Przenocować to możecie, ale co ja wam dam zjeść! co wam dam? — biedał stary — panami musicie być, do wygód a pańskiego wczasu przywykliście, co wam taki pustelnik vacâr, pastuch dać może? Co jest, musicie przyjąć, i ryba w więcierzu jest, i kawałek baraniego mięsa się znajdzie,