Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Kiedy bo, nie mogę bez niej się obejść, pogardzam nią, a tak się do niej przyzwyczaiłem, nałóg poprostu. Cobyś ty zrobił na mojem miejscu?
Milczałem, patrzyłem w dół na drobne, nikłe światełka migające w oknach domków, do stoku góry przyczepionych, na dnie przepaści, drżące, a ujrzałem, dopiero w tej chwili — przepaść oddzielającą mnie od tego człowieka, od tego przyjaciela młodości.
Milczałem, w myśli tylko odpowiedziałem na to straszliwe pytanie i równocześnie mimowolnym ruchem rzuciłem w przepaść otwartą u nóg moich, gałązkę kwiatu akacyowego, którą w ręku trzymałem.
— Cobyś ty na mojem miejscu zrobil? — pytał uparcie, patrząc zamglonem okiem na upadający, kręcący się, wirujący w powietrzu kwiat.
— Nie umiem ci odpowiedzieć; nie mogę się w podobnem położeniu postawić.
Kwiat znikł już z oczu, a on patrzył znowu na mnie, i głosem, w którym drżało tysiące najrozmaitszych uczuć i namiętności, zawołał!
— Oh! odpowiedz mi jeszcze; odpowiedz mi tylko na jedno jeszcze pytanie. Co was, was Polaków przez życie prostą drogą prowadzi? co was od zejścia na brzeg przepaści, od stoczenia się na jej dno chroni?
— Co nas prowadzi? — zawołałem, zapominając o wszystkiem, o przyjaźni dawnej, o litości, bo wydało mi się, że to jest jedna z tych chwil zadośćuczynienia, przez sprawiedliwość Najwyższego zsyłanych czasem, i uczułem w duszy pewną dziką rozkosz, widziałem przed sobą, nie przyjaciela młodości w walce z przeciwnościami życiowemi zwyciężonego, ale upodlonego członka narodu, od którego należy się nam zadośćuczynienie — za krzywd miliony.
— Co nas prosto przez życie wiedzie? Co nas od upadku chroni? — wołałem, i wziąwszy go za rękę, drugą ukazałem mu jasno znowu malujące się mury twierdzy. — Patrz —