Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W gorączce i upojeniu wyjechałem do Kijowa i tam przepędziłem całych, długich dziesięć miesięcy, poświęcając ten czas usilnej nauce i marzeniom o wielkiej sławie i jeszcze większem szczęściu w przyszłości.

VI.

W uniwersytecie zapisałem się na wydział filologiczny. Postanowiłem poświęcić się studyom, mogącym mi dopomódz w obranym zawodzie. Ojciec, gdym mu powiedział o moich zamiarach, nie sprzeciwiał się im, nawet nie odradzał; rzekł mi, że przyszłość pod względem materyalnym będę miał zabezpieczoną, mogę więc »bawić się« jak mi się żywnie podoba.
— Wszak i służba państwowa u nas — mówił z sarkastycznym uśmiechem — to także pewien rodzaj zabawy.
W Kijowie pozawierałem takie tylko znajomości, które mi mogły być potrzebne w dalszej mojej karyerze. Zapoznałem się z kilku młodymi dziennikarzami, a ci wprowadzili mnie do domu pana X... znanego i głośnego już podówczas powieściopisarza. Pan X..., chociaż przekroczył był już wówczas czterdziestkę, mimo tego robił wrażenie zaledwie trzydziestoletniego człowieka i lubił, żeby go uważano za młodego. Widocznie przypadłem mu do smaku, bo rozmawiał ze mną dość długo, a gdy wychodziłem zaprosił, bym kiedy sam do niego zaglądnął i przyniósł mu cośkolwiek z tego, co napisałem.
Uszczęśliwiony tą propozycyą, nie odwlekając, zaraz na trzeci dzień zjawiłem się, przynosząc z sobą kilka wierszyków »do niej« i małą romantyzmem naszkicowaną nowellę. Gospodarz z drażniącą mnie trochę pobłażliwością przejrzał wiersze, odsunął je wkrótce od siebie i rzekł:
— No, te niczem się nie odznaczają. Najzwyklejsze studenckie rymowanie. Puszkinem młody człowieku nie będziesz.
Wstyd mi prawie przyznać się do tego, że uczułem w sercu na te słowa gniew i jakieś dziwne rozdrażnienie; zdawało mi się, że z ust głośną sławę posiadającego pisarza,