Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziw mój wzrósł jeszcze, gdy przemówił do mnie, głos mu nie drżał nawet, a po tak forsownych ćwiczeniach, twarz jego była zaledwie trochę zarumieniona, oddychał swobodnie.
— Zacznijcie się gimnastykować Iwanie Osipowiczu — rzekł do mnie, spoglądając mi w oczy — człowiek, który nie ćwiczy ciała na równi z umysłem, musi być kaleką. W szkole obok nas rosną sami kandydaci na kaleki. Wy macie jeszcze czas, no i wszelkie warunki na silnego, na doskonałego mężczyznę, weźcie się do roboty, będę was uczył z ochotą. Cóż wy na to?
W pierwszej chwili nie mogłem się zebrać na odpowiedź, tak bylem zdziwiony, powiem wręcz wzruszony przemową tego dziwnego młodzieńca. Po chwili dopiero odpowiedziałem mu, że z najwiękzą przyjemnością korzystać będę z jego uprzejmości.
Wnet potem rozpoczęła się moja pierwsza lekcya gimnastyki.
Od owego dnia zawiązałem ścisły stosunek z Werbenowym; nie była to przyjaźń młodzieńcza, podobna do przyjaźni, jaka łączyła mnie ze Stasiem, Adasiem lub Kaziem — nie! Arkadij otaczał się zawsze względem mnie jakimś nimbem wyższości i nieprzystępności, traktował mnie jako swego ucznia i trochę nawet niby podwładnego. Najdziwaczniejszem było to, że ja wyższość tę przyjmowałem jako rzecz zupełnie naturalną i stósowną; umysł jego olśnił mnie i sprawił to, iż uznałem go swym mistrzem.
Z biegiem czasu spoufaliliśmy się trochę z sobą. Uśmiecham się jeszcze dziś, gdy wspomnę, jakiem drżeniem radości byłem przejęty, gdy on zaproponował mi, żebyśmy sobie nawzajem mówili: ty. Jak dziecko radowałem się, że mistrz w łaskawości swej powiedział mi po raz pierwszy: że ja mam zdolności wybitne i że mógłbym daleko zajść, gdyby nie pierwotny skrzywiony kierunek mych myśli i chorobliwe rozbujanie uczuć.
Do śmierci nie zapomnę owej rozmowy, w której Werbenow uchylił przedemną swej zimnej mądrości. Było to w rok