Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tej chwili jeden z Polaków, mrugnąwszy do drugiego znacząco, powstał i uroczyście wzniósł »zdrowie Najjaśniejszego Pana«. Wszyscy z udanym zapałem wypróżnili kielichy szampańskiego wina. Przy stole zapanowało głębokie milczenie.
Wnet po obiedzie polscy goście pożegnali gospodarza i opuścili nasz dom, ojciec z oficerami zasiadł do partyi bezika. Był podniecony libacyami i rozdrażniony zachowaniem się szlachciców. Z drugiego pokoju slyszałem, jak mówił do do swych partnerów:
Dziwny naród! cienia się własnego boją. Czyś uważał rotmistrzu, jakie miny porobili, gdym o tych posłuchach z za Dunaju mówił? Wiem, że rządu nie cierpią, a starają się uchodzić za najwierniejszych poddanych cesarza. Pfe! nie lubię hipokryzyi.
Nasza to ponoś wina — odrzekł oficer. — W każdym Rosyaninie widzi Polak szpiega i zbira, nic dziwnego, że się kryją, bojąc się wpaść w pułapkę. Posłuchajno, jak się im język rozwiąże, jak zaczną rozprawiać ad duszi, to w kąt nasze liberały; za swą rzeczpospolitą oddaliby ostatnią kroplę krwi. Od nich się nam uczyć; żeby my mieli takich ludzi, to pewno kamarylla nie rządziłaby nami, jak trzodą owiec. Zresztą czort pabieri! Osip Iwanowicz, każ duszko dać butelkę likieru! Trzeba strapienie w kieliszku topić.
Wiedziałem, co to znaczy. Wnet rozpoczęła się pijatyka na dobre i gra hazardowna.
Zostawiwszy ojca z gośćmi, poszedłem do Stasia.
Drugi rok moich nauk szkolnych niczem prawie nie różnił się od pierwszego. Upamiętnił on się tylko w moich wspomnieniach awanturą, jaką zrobiłem z pewnym popowiczem, naszym kolegą.
Teofil Zalinskij był bratańcem naszego nauczyciela schyzmatyckiej religii, Aleksandra Zalińskiego. Tego nauczyciela nienawidziliśmy wszyscy serdecznie, był to bowiem typ fałszywego bizantyńskiego mnicha-ascety. W klasie i na ulicy robił wrażenie męczennika, nazywaliśmy go przez ironię »zatwor-