Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opuszczony i do ruiny zbliżający się, stojący na uboczu. Był to dwór miejscowy, dawniej zamek książęcego litewskiego rodu, później gniazdo rycerskiej polskiej rodziny — dziś pałace nowego nabywcy, Rosyanina.
Cichy dźwięk sygnaturki, wzywającej wiernych na »Anioł Pański«, powitał nas w nowem miejscu zamieszkania.
Zajechaliśmy początkowo do żydowskiego zajezdnego domu.
Tego dnia nie otrzymałem więcej żadnych wrażeń, albowiem natychmiast po wyjściu z powozu, dopadłem Józefowej, jadącej za nami na bryczce pocztowej i pod jej opieką zasnąłem snem sprawiedliwych i znużonych.

We wspomnieniach mej młodości, Międzyrzecz, to ustronne miasteczko podolskie, miało zająć najwybitniejsze miejsce; wspomnienia dzieciństwa, wrażenia otrzymane pośród wspaniałej kaukazkiej przyrody z czasem zacierać się poczęły, a na ich miejsce występowały nowe, silniejsze, wyraźniejsze. Tylko pamięć mej przedwcześnie zmarłej matki i postać Kotłowskiego niczem zatrzeć się nie dały. Kotłowski jawił się zawsze w marzeniach moich ze słowem »ojczyzna« na ustach. Słowo to z czasem nabrało dla mnie dziwnego uroku; jakaś siła magnetyczna wiązała się z niem zawsze; pojęcie z niem związane przechodziło najrozmaitsze przeobrażenia, brało na się różne postacie, dopiero po latach wielu, po przejściu wielkich zawodów, srogich boleści zdołało się wreszcie skrystalizować i w wyraźne kształty przyoblec. Jakiś czas Międzyrzecz był dla mnie ojczyzną, lud tutejszy rodakami, cierpienia jego — mojemi cierpieniami; patrzyłem wówczas oczyma starej Józefowej.
Oh, ta Józefowa! Po przyjeździe do Międzyrzecza, jakiś czas poznać jej nie mogłem, odżyła, odmłodniała, oczy jej śmiały się ciągle, twarz rozmarszczyła, czasami łzy radości spływały po jej pomarszczonych licach.
Ulokowaliśmy się bardzo wygodnie: ojciec najął domek w ogrodzie położony, stanowiący zupełnie odrębną całość; dla mnie przeznaczono pokoik z oknem na ogród, przestrony,