Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sam widok wojska cesarskiego i powaga władzy poskutkowały i żeby się obeszło bez krwi przelewu.
Ukłonił się wszystkim wkoło i oficerowie wyszli. Jeden tylko Kotłowski został w pokoju i długo jeszcze z ojcem rozmawiał.
Następnego dnia, przed świtem, wojsko ruszyło z miasteczka.
Ojciec mój z płaczem żegnał matkę, a ona długo leżała mu na piersi, szlochając cicho. Wreszcie ojciec pierwszy przerwał pożegnanie, uścisnął i mnie i siadł pospiesznie na swego ulubionego, jak dukat lśniącego, karabachskiego wierzchowca. Koń wspiął się, zarżał radośnie i za chwilę widzieliśmy, jak już szedł na czele oddziału.
— Pewne zwycięztwo! — zawołał pozostawiony z nami Sianko. Dargał tak zarżał, jak koń, pewny, że idzie na zwycięzki bój. Ach czemuż mnie pan nie wziął z sobą?
Odczułem to najwyraźniej, że słowa kozaka zrobiły mej matce nieokreśloną jakąś przykrość; z niechęcią spojrzała na wiernego sługę i wziąwszy mnie za rękę wróciła do swego pokoju. Tam uklękła i długo się modliła ze swej małej, w srebro oprawnej, gruzińskiej książeczki. Później i mnie poleciła uklęknąć obok siebie i kazała powtarzać słowa modlitwy, która utkwiła mi w pamięci na zawsze.
— Panie wszechmogący, nie racz nas karać za winy ojców naszych — wymawiała głośno i wyraźnie każde słowo, a ja powtarzałem za nią — lecz przebacz nam w niezmierzonem miłosierdziu Twojem.
Modlitwa trwała dość długo, gdyśmy ją skończyli, matka usiadła na sofie i nie mówiąc słowa wpatrywała się we mnie; od czasu do czasu łzy jasne, duże zjawiały się na jej czarnych rzęsach, wówczas przyciskała mnie do piersi i szeptała czułe, pieszczotliwe słowa.
Około ósmej godziny usłyszeliśmy głos dzwonka, to kapelan katolicki naszego pułku, który tu sobie w opuszczonym budynku rządowym urządził kapliczkę dla katolickich żołnierzy,