Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

twoje gadanie i... już byłoby po niej. Takie to delikatne. Ty babo miej rozum, ty wiesz, człowiek grzeszny, człowiek nie święty, a i święci grzeszyli. Ot panu naszemu, Josifu Iwanowiczu, trafiło się, że zbłądził; komu się nie trafi. Ale ty babo milcz, i naszej pani ani słowa nie mów, bo na sumienie weźmiesz swoje jej chorobę, albo śmierć nawet.
Przy słowach tych, wypowiedzianych pewnym, przekonywającym głosem, gniew Józefowej ustawał, topniał, aż wreszcie we łzach się obfitych rozpłynął.
— O dolaż moja nieszczęśliwa! — zawołała, szlochając gorzko. A bodaj tę pluchę kazańską, tę niechluję pogańską, tę Tatianę Pan Bóg wszechmocny za to pobił! Bodaj ona ziemi swej rodzonej nie ujrzała! Bodaj w tym zakazanym, pogańskim kraju głowę swą rozczochraną położyła. Taż ona wszystko mojej gołąbce wczoraj jeszcze wyśpiewała.
Do śmierci nie zapomnę wściekłego głosu, jakim Siańko wygłosił straszne przekleństwo; później do uszu moich doleciał odgłos trzaśnięcia drzwiami, i ucichło w kuchni zupełnie.
Rozmowa ta co do słowa utkwiła w mej pamięci, choć wówczas nie rozumiałem jej i nie mogłem pojąć, co w niej było tak okropnego; siłą jednak kochającego serca zrozumiałem, że coś strasznego grozi mojej matce, że spotkała ją jakaś straszna niesprawiedliwość i połączona z nią boleść ogromna. Bezwiednie wybuchnąłem płaczem i czemprędzej pobiegłem do matki.
Zastałem ją samotnie siedzącą na niskiej otomanie, z której przykrywający ją dawniej perski kobierzec zabrali dzień przedtem wierzyciele ojca. Nie płakała, tylko zaognione jej oczy pałały dziwnym jakimś blaskiem, a biała jej cera przybrała była błękitne jakieś odcienie. Wbiegłszy do pokoju, stanąłem przed nią, i nie mówiąc słowa, spojrzałem na nią pytająco; ona domyśliła się snać, że w mej dziecięcej duszy zrodziła się świadomość jej niedoli, bo schwyciła mnie na kolana i zaczęła mnie ściskać, pieścić i całować.