Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

doświadczałem tak silnego wzruszenia, jak wówczas na tem górskiem stanowisku.
Z przeciwnej strony strumienia kamienie z góry po stromej zboczy posypały się gradem i spadając z hałasem w jeziorko, połamały lśniące zwierciadło wody. Przemocą zatrzymywałem oddech w piersiach i ukryty poza pniem, wytężyłem wzrok na przeciwny brzeg strumienia. Wnet też ujrzałem ogromnego jelenia, cztery łanie i kilkoro cieląt, pędzących wśród drzew ku wodzie. W odległości stu sążni może ponad wodą samiec pierwszy złagodził szybkość biegu i zaczął powoli, ostrożnie spuszczać się po spadzistym brzegu; całe stadko poszło za jego przykładem.
Jeleń wszedł pierwszy do wody tak jakoś delikatnie i przezornie, jakby bał się zmącić czyste wody strumienia, za nim wskoczyła pierwsza łania i stanęła powyżej niego, inne były jeszcze na brzegu. Samiec nachylił się odrazu i zaczął pić — łania spojrzała podejrzliwym wzrokiem wokoło. — Stałem od tych wspaniałych zwierząt najdalej o dziesięć kroków, wpatrywałem się w nie z zachwytem. Nagle wzrok mój spotkał się ze spojrzeniem łani; ciemno — szafirowe, prawie czarne jej oczy nie miały w sobie przestrachu, nie — tylko prośbę j jakąś niemą i tęskną zadumę i coś jeszcze, niby zapał jakiś i szlachetny.
Zapatrzony w te oczy, zapomniałem o strzelaniu i dziwnego uczucia doświadczałem: nerwami odczuwałem skierowany na mnie wzrok moich towarzyszy, choć ich samych nie widziałem, jednak czułem w ich wzroku nieme pytanie: dlaczego nie strzelasz? Obojętnem mi ono było — patrzałem w oczy łani i zdawało mi się — przez halucynacyę zapewne — że widzę w nich ten sam wyraz, jaki mają oczy mego sąsiada, chorego księdza. Wszystko to trwało kilka sekund zaledwie. Łania wydawszy trwożliwy okrzyk, odwróciła głowę w bok i jednym susem wyskoczyła ze strumienia, wnet znikło mi z oczu sale stadko. W tejże samej chwili, na prawo odemnie huknął strzał i jeleń z wysokości może dziesięciosążniowej, po