Przejdź do zawartości

Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
89
Na pograniczu obcych światów

to trudniejsze, niż mi się przedtem zdawało. Czułem dla Flory wielki szacunek, podziwiałem jej cierpliwość i cichą rezygnację względem niełaskawego, surowego ojca, byłem oczarowany naturalnym wdziękiem i czystością jej postaci, ale napróżno szukałem słów, nie umiałem uczuciom swym dać wyrazu, któryby wychodził poza granice zwykłej banalności. Poznałem w tej chwili ciężką klątwę cynizmu i sceptycyzmu, które, niby jad ostry, duszną rozżerają harmonię, uczułem, jak ciężko mści się. na nas, mężczyznach, częste i chętne obcowanie z kobietami mniej anielskich charakterów, niż Flora była. A ostatecznie, cóż wogóle mogłem powiedzieć? Cóż można było mówić o uczuciach, które prawie równały się miłości? Było to prostem niepodobieństwem, Toć sam jeszcze nie zdawałem sobie jasno sprawy, jak nagły ten zachwyt dla młodego dziewczęcia nazwaćby należało, a Flora łatwo mogła wziąć mnie za kłamcę lub obłudnika.
— Najlepiej tedy będzie — postanowiłem — zostawić na boku czuły romantyzm, wrócić do