Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
81
Na pograniczu obcych światów

rów — wyrwał mię Frydecki z zadumy — nie zniweczyłem-że sam swoich zamiarów, zwierzywszy ci się, jakiej kobiety córkę za małżonkę ci daję. Ale upewniam cię, nie ma natury matki, z twarzy podobna jest do owego...
Machnąłem ręką na znak, aby przerwał tak przykre wyjaśnienia. Na chwilę gardło mi się ścisnęło i krew nabiegła falą do twarzy.
— Daj mi pan Florę — wyrzuciłem nagle z siebie — ufam, że będzie szczęśliwa.
Frydecki uścisnął mnie gorąco.
— Ale kto mi zaręczy, że ona mnie przyjmie? — dodałem po chwili prawie nieśmiało.
— Ja! — zawołał Frydecki, i rzucił się ku drzwiom.
— Stój pan! — wstrzymałem go. — Nie chcę żadnej przez pański nacisk wymuszonej zgody! Flora będzie moją, jeśli zezwoli dobrowolnie. Tylko tak, a nie inaczej gotów jestem zawrzeć ten związek.
— Nie obawiaj się niczego, mój chłopcze — cieszył się Frydecki — rozmów się więc sam z Florą, a zobaczysz. Powiem jej tylko, że związku tego pragnę, i więcej nic. Idź tym-