Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
62
Na pograniczu obcych światów.

się przy tem radośnie, słaby rumieniec przebiegł jej twarz, i spuściła oczy.
— Baczność, Łazarzu! — ostrzegł mnie zaraz zimny rozum — to mała czarownica, której o mało nie udało się przemienić cię w osła, jak to niegdyś tessalska jej siostrzyczka z poczciwym zrobiła Apulejuszem.
— Spodziewam się — dodałem głośno — że ojciec twój nigdy na podobne szaleństwo nie pozwoli?
— Ojciec nic dotąd nie wie o moim zamiarze — rzekła szybko z przestrachem. — Proszę cię, Łazarzu, nie wymów się o tem przed nim; dość będzie czasu, gdy stanowczo się zdecyduję.
— A ty żmijko! — pomyślałem — uczyłaś się, widzę, u panny Adelmy? Wierzę, że ojciec o niczem nie wie, prawdopodobnie przed kwadransem sama jeszcze swego powołania do klasztoru bynajmniej nie przeczuwałaś?
Otrzeźwiałem zupełnie.
— Nie obawiaj się niczego, Floro — zapewniłem ją. — Ale cóż ci stoi na przeszkodzie do stanowczej decyzyi? — dodałem badawczo.