Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
54
Na pograniczu obcych światów.

gę, że będę śniadał z wami, wiesz, jak za dawnych czasów.
— Ach, tak! — uradowała się Flora — mleko z chlebem razowym pod drzewami? I puściliśmy się oboje pędem k u bramie, jak to czyniliśmy niegdyś dziećmi będąc. Na gościńcu Flora zatrzymała się cala zadyszana.
— Znalazłbyś jeszcze bez przewodnika nasz dom? — spytała.
— Jakżebym mógł nie znaleźć! Siedziba wasza jest zbyt malownicza, taka cala gubiąca się w bujnem winie, że niepodobna jej zapomnieć! A prócz tego, czyż dałoby się prędko znaleźć drugą taką dziwaczną mięszaninę niedorzecznego gotyku z najbarokowszym barokiem, jaką przedstawia wasz dom?
— Ach! — zaśmiała się — na to chwaliłeś z początku, aby tembardziej módz ganić potem? Ale mimo to wszystko, dom nasz podoba mi się jednak. Nie dbam ani o gotyk, ani o barok; dość mi, że łoza winna bogato go przyodziewa, a gniazda jaskółcze gzemsy jego wieńczą. Nie rozgniewasz mnie, widzisz. Od-