Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
46
Na pograniczu obcych światów.

je najszczegółowiej, a i Flora sam a nie była już dzieckiem, mogła sama sądzić, sama decydować. Miała już lat przeszło dwadzieścia; wiek dostateczny do dojrzałej rozwagi i sądu. Myślałem tedy, że postąpię zupełnie uczciwie, o ile szczerze, bez kłamstwa i obłudy, nie będę udawał uczucia, o którem mowy być nie mogło. Postanowiłem sobie kategorycznie, że słowo „miłość“ z ust mych nie wyjdzie, nawet gdyby Flora, wbrew wszelkiemu oczekiwaniu, miłe na mnie zrobiła wrażenie.
Tą ostatnią myślą, że nie chodzi o żadne zaloty, lecz o zimną, rozumową umowę, uspokoiłem gorzką misogynię, która, przy mimowolnem wspomnieniu o wiarołomnej Adelmie, w sam dzień odjazdu do Frydeckich znowu się we mnie ozwała, i o mało podróży mej i wszystkich planów przyszłości w nicość nie obróciła.