Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
40
Na pograniczu obcych światów.

Wkrótce przywiązałem się całą duszą do nowego zajęcia, nietylko dla zysku, ale i gwoli rzeczy samej. Nie pojmowałem, jak mogłem być tak zaślepionym, aby nie widzieć, jakiego szczęścia gospodarstwo wiejskie może być zdrojem. Poznałem teraz dopiero, jak przyjemnem jest znużenie po pracy prawdziwej, pożytecznej, a im więcej nabierałem doświadczenia, tem milszym stawał mi się nowy rodzaj życia. Przyroda nowe mi teraz okazała oblicze, którego dotąd nie przeczuwałem.
Nie szukałem już wdzięku jej w malowniczych jeno widokach i sceneryach romantycznych, odnalazłem jej wielkość w małych, blizkich, nieznacznych przedmiotach. Nie mówiła już, jako dawniej, do mej wyobraźni, dotykała wprost mego serca. Ozwała mi się głosem tkliwym, jako matka do wracającego dziecięcia, mową prostą, otwartą, której przedtem nie rozumiałem. Odczułem spokojne, marzące życie roślinności, poznałem, jak każde źdźbło trawy własnym żyje żywotem, i wkrótce uznała mnie ta wielka, kwitnąca rodzina ziół za brata starszego, a dusza moja znalazła