Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
170
Na pograniczu obcych światów.

nietylko mądrą i doświadczoną, ale nadto niezwykle dobrego wychowania; że wierność Klary i przywiązanie jej do rodziny, u której życie spędziła całe, na specyalną zasługiwałyby nagrodę; że jednem słowem z osobą taką niepodobna nadal obchodzić się jak z prostą służącą, skoro postępowanie i zasługi zrobiły ją niejako przyjaciółką domu. Przedewszystkiem pragnęła zatem Flora, aby pani Klara z nami odtąd siadała do stołu. Sama przyniosła z wielkiego, starodawnego kredensu talerze i nakrycie i ustawiła je na stole obok miejsca własnego. Nie mogłem temu nic zarzucić, bo w istocie było wszystko, co Flora mówiła, w zupełnej zgodzie z prawdą. Klara stała się tedy nieodstępną towarzyszką Flory. Całe wieczory spędzały teraz razem, radząc niezmordowanie o wyprawce dla małej, tajemniczej istoty, która, sama jeszcze słonecznego nie ujrzawszy światła, już sobą myśli nas wszystkich nieustannie zajmować umiała... Całe stosy modom poświęconych czasopism, z wizerunkami rozkosznych, różanych niemowlątek w najpowabniejszych czepeczkach ko-