Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
148
Na pograniczu obcych światów.

w ustach mych się w popiół obróciły! I ty ku prawdzie chcesz mnie powieść?“ A ona rzecze: „Prawda jest w całości i bezpośrednio w mojej mocy... Ja inne jeszcze noszę imię, imię klątwą obciążone, imię, które dostało mi się po najstarszych mych synach... Zwę się; Magią.” Padłem na oblicze, a ciałem mojem strach wstrząsał nieznany. Ona mówiła dalej: „Jest wiedza dwojaka, magia święta i magia piekielna, to jest fałszywa, ciemna. Wielu kłamało nazywając się synami mymi, a będąc nędznymi tylko czarownikami i wróżbiarzami podłymi... Magowie są książętami i arcykapłanami przyrody, czarownicy — jej bluźniercami i świętokradcami w jej świątyni. Mag zna tajemnice przyrody, ukrywa je przed tłuszczą niepoświęconą i włada niemi; czarownik nadużywa sił, których nie pojmuje. Kogo wykarmię piersią swą, ten staje się półbogiem, duchy nieczyste pierzchają przed nim, przyszłość otwiera mu swą księgę, skryte myśli na jaw wychodzą dla jego oka... Świat niewidzialny jest państwem jego, równie jak świat widzialny, który jest jeno odblaskiem i przejawem tamtego..“