Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
120
Na pograniczu obcych światów.

sób w niepowołane ręce swe tajemnice, ale ostatecznie upoważnił mnie do postąpienia w tej sprawie według własnego mego zapatrywania.
Po tych słowach Frydecki wstał i wyjąwszy z kieszeni rzeczoną kopię rękopisu, złożył ją w szafce ukrytej. Potem wziął kilka próżnych flaszeczek i przelał do nich po połowie każdej ze wzmiankowanych cieczy. Swoje połówki ułożył w małem puzderku, a resztę poustawiał z powrotem na dawnych miejscach. Zamknął potem szafkę i schowawszy puzderko, siadł znowu w starym fotelu.
Byłem wszystkiem, com widział i słyszał tak zdumiony, że długo nie wiedziałem, czy to sen, czy jawa. Czyliż podobna było, aby Frydecki wierzył we wszystko, co mi opowiadał? Napróżno starałem się wyciągnąć go na dalszą rozmowę. Nie odpowiadał mi, pogrążony w myślach, a gdy po dłuższym czasie powstał nareszcie, obejrzał się w milczeniu raz jeszcze po całej bibliotece, jak gdyby na pożegnanie, i wyszedł z komnaty. Na progu zatrzymał się