Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
92
Na pograniczu obcych światów.

co do której zimnym należy się rządzić rozumem; ufam, że nie oczekujesz odemnie sentymentalnych deklamacyj, któreby mnie śmiesznym jedynie w oczach twych zrobić mogły. Potrzebuję żony, jaką — według Mojżesza — Bóg stworzył: aby była „pomocą“ mężowi swemu. Nie spodziewaj się tedy, abym ci co chwilę powtarzał, jak cię kocham. Nie znajdziesz we mnie żadnego romantyzmu, ani t. zw. poetycznych pojęć o miłości. Sny podobne prześniłem dawno w burzliwem życiu wielkich miast, kędy niejednego doznałem zawodu i rozczarowania. Floro, jestem szczery, i tem może jedynie różnię się od pozostałych mężczyzn, którzy takież same zapatrywania za obłudną maską kłamanych kryją uczuć. Obiecuję, że będę cię poważał, iż wdzięczny ci będę za „pomoc“ twoją; więcej nie przyrzekam ci nic. Po tym wstępie, nie pytam zatem, czy mogłabyś mnie pokochać, lecz spokojnie i zimno zadaję ci pytanie: czy chcesz być moją żoną?
Wstała, twarz jej była blada, chciała mówić, ale zatrzymałem ją raz jeszcze. Przed-