Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
2
Na pograniczu obcych światów.

chciałem ją pojąć za żonę — a ona? Wyśmiała mnie w oczy z rozkosznym trylikiem, którym byłaby poprostu oczarowała publiczność swego teatru, i wolała zostać metresą pewnego hrabiego, wzdychającego ustawicznie w Paryżu nad nieszczęściami swego kraju, a pomagającego, wedle sił, biedny ten kraj, przez bezmyślne trwonienie pieniędzy, do ruiny doprowadzać. Przejęty zgrozą nad taką „niegodziwością ludzką,“ otuliłem się w płaszcz swej podniosłości moralnej i wytrwałem w niej, póki mi, mniej więcej po roku, zdrowy rozum nie dowiódł nareszcie, że ta „niegodziwość ludzka“ ostatecznie tak straszną nie jest, i że jednak nie różnię się może tak bardzo charakterem od reszty świata, jak mię miłość własna na chwilę okłamać zdołała. Postanowiłem sobie tedy, że nie będę się nadal zagrzebywał w pyłach bibliotek, jak to czyniłem przez całe miesiące, zbierając materyały do małej monografii o dawnych Celtach, którzy mię zawsze niezwykle zajmowali; postanowiłem sobie, że odszukam znowu przyjaciół, których przedtem tak troskliwie unikałem.