Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - W słońcu.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

LEGENDA O DRZEWACH


...Chodzili źli ludzie po lesie
i daremnie na krzyż drzewa szukali.
A las cały dygotał ze zgrozy
na widok toporów tych drwali...

I dotarli w samem sercu puszczy
do Dębu, co wieczność żył całą...
Jako wątła trawka na wichurze
nie znające lęku drzewo zadrżało...

I od lat tysiąca po raz pierwszy
odezwało się z prośbą serdeczną:
„Nie chcę — wieczne — być krzyżem dla Tego,
który światu przyniósł Prawdę Wieczną“.

Więc do Lipy poszli... Zaszumiała:
„Słodka jestem! Ptaszętom — schronienie,
pszczołom daję najwonniejsze miody,
a poetom — spokój i natchnienie...