Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - W słońcu.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


NAD RANEM

Noc całą z najsłodszych kruż
poiło nas miłowanie...
Na złotym się zbliża rydwanie
Jutrzenka w wieńcu róż...
Goreją płomienie zórz...
Dalekie kogutów pianie...
Żegnaj, kochanie,
dzień świta już...