Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - Bajki.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jedynie czuwa groźny
woźny:
„Czego?“

„Niebezpieczeństwo!“ rzekł baran „Kolego!
źle nas owczarki przed wilkami strzegą,
przychodzimy więc szukać tu sprawiedliwości..“

Jak się woźny nie rozzłości!
Jak nie wyjedzie na nie, jak to mówią, z pyskiem!
Jak nie ochrzci ich szpetnie paskudnem przezwiskiem!
„To tu idziecie? tu? Psia krew!
Od bezpieczeństwa — to jest M. S. Wew.
Czyś pan tu z księżyca spadł?“


*


Owieczki więc udały się na Nowy Świat.
Delegacja została przyjęta
przez samego referenta.
Rzekł im: „Wilk toczy dziś z Wami bój krwawy?
Leje się krew?
To nie obchodzi B. P. M. S. Wew.
Wojskowe sprawy!“


*