Przejdź do zawartości

Strona:PL Julian Ejsmond - Bajki.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

No, dobrze... Ale na mocy
jakiego rozkładu jazdy?


II.

Weźmy naprzykład słońce. To aż boli,
Rozrzuca wokół złoto bez żadnej kontroli.
Wolno mu świecić i tu i tam,
i tym i tamtym, wam i nam,
i dostojnikom, którzy chodzą w glorji,
i urzędnikom — jedenastej kategorji!!

Choć stwierdzić to jest rzeczą niewątpliwie smutną,
gospodarką tak rozrzutną
nie ujętą w paragrafy
każdyby swój skarb zakopał
i dlatego każdy zrzędzi!
Co na biegunie słońce zaoszczędzi
na opał
to zmarnuje w Afryce, by ogrzać żyrafy,
albo hipopotamy...
Ale my się nie damy!
Wszystko to musi być ściśle ujęte
w normy praw.
Nie może rządzić traf.
Przepisy muszą być święte:
co, gdzie i jak...