Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a potem siłą rozumu
zostać przykładem dla tłumu.
Zebrano się i każdy z zebranych swe zdanie
kładł na szalę rozwagi. Czas ulega zmianie,
mówiono — zmienia także swoje wymagania,
poglądy wogóle i zdania...
Gdy tak każdy swój umysł nad kwestyą wytęża,
najmądrzejszym ze wszystkich okrzyknięto węża.
»Dlaczego?«, lew się pyta, »właśnie węże, które...«
Przerwano mu okrzykiem: »Bo zmieniają skórę!«...



BIEDA I FILANTROPIA.


Skarżyła się raz bieda gdzieś przed filantropią,
że ją losy do tego stopnia ciągle kopią,
że spać nie może,
bo i dachu wciąż nie ma i mroźno na dworze.
— Moja droga, — odrzecze na to zapytana,
— mnie stokroć gorzej;
straszna bezsenność morzy,
ja także spać bym chciała, a nie sypiam wcale:
noc w noc tańczę, wydając dobroczynne bale...