Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/534

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 508 —

dzania nadal występów bokserskich, nie była zbyt ponętną.
Nie uchylimy też całkowicie zasłony z mieszkania Titburów, którym te mroczne kąty po wspaniałościach w hotelu Exelsior, wydały się dopiero teraz wstrętne, a więcej niż skromne potrawy, ladajak przyprawione przez brudną kucharkę — nie do jedzenia. Milcząc, siedzieli ze złością w sercu, lub czynili sobie wzajemne wymówki za należenie do tej gry, w której wszystko było oszustwem obliczonem na zrujnowanie takich, jak oni biedaków.
Pretensyi tych nie miał Kymbale i choć nie przeczył, że byłby chętnie został właścicielem milionów, lecz gdy go te ominęły, zyskał zawsze odbywszy tak dalekie, interesujące podróże, które dotychczas były dlań tylko niemożliwem do ziszczenia pragnieniem.
A czyż potrzeba jeszcze wspomnieć w jakiem usposobieniu była teraz piąta partnerka? Ona, która nigdy naprawdę niespodziewała się wygranej, nie doznała też zawodu, zresztą zbudzone serdeczne uczucie dla Rèala opromieniało każdą chwilę obecnego jej życia. Natomiast Jowita była niepocieszoną. Jakto, więc jej Hela nie została milionerką, i nic, nic zgoła niema jej zostać ze świetnych marzeń, planów i tych ofiar dobroczynnych, które ona tak pewna jej szczęścia za nią układała! Naraz twarzyczka jej, trochę chmurna, rozpogodziła się nieco.