Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/419

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 401 —

A może też są to tak zwani tam „bonanzas farmes“, czyli członkowie wielkiego syndykatu rolnego, rozporządzającego milionowym nakładem, więc budzącego słuszną obawę wśród drobnych farmerów.
Kimkolwiek byli, musieli w każdym razie posiadać znaczny majątek, jeśli mogli pozwolić sobie na zbytek wydatku kilku tysięcy dolarów, jedynie dla przyśpieszenia o parę godzin przybycia do zamierzonego celu.
Że zaś linia, idąca od Beno na Carson City, stolicę Newady, aż do miasta Keeler w Stanie kalifornijskim na długości swej dwustu czterdziestu mil nie jest zbyt ożywioną, więc pędziła lokomotywa całą siłą pary, bez obawy nieszczęśliwego spotkania z innym pociągiem. A gdy nareszcie o 11-ej przed południem expres ten zatrzymał się w Keeler, obaj jego podróżni wyskoczyli zaraz na peron stacyjny, wynosząc pospiesznie niewielką walizkę i pakunek z zapasami żywności, dotąd jeszcze nie naruszony. Każdy z nich oprócz torebki podróżnej miał przewieszony przez ramię karabin; widocznie więc obawiali się w tej drodze konieczności obrony.
Nie tracąc czasu, wielce jak się zdaje drogiego, jeden z nich podszedł szybkim krokiem do lokomotywy i rzekł do maszynisty,