Strona:PL Jules Verne - Zamek w Karpatach.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 138 —

— I mniemasz pan, że to one nie dozwoliły panu przekroczyć murów zamku?
— Nie wątpię o tem.
— A dlaczego, jeżeli wolno zapytać?
— Dlatego, że gdyby tam nie było duchów, to wszystko, czego doznałem, byłoby rzeczą niepojętą.
— Może mi pan opowie szczegółowo całą przygodę?
— Bardzo chętnie, panie hrabio!
I Niko zaczął opowiadać to wszystko, o czem hrabia de Télek słyszał już w gospodzie, a co uważał za wynik jakichś naturalnych zjawisk.
W istocie wypadki te możnaby było łatwo wytłómaczyć, gdyby była pewność, że w zamku mieszkają dobrzy, lub źli ludzie, posiadający jakieś przyrządy, któreby mogły wywoływać fantastyczne obrazy. Co zaś do uczucia, jakiego doznał doktor Patak, któremu się zdawało, że jest przykuty do ziemi, mogło to być jedynie wynikiem złudzenia. Bardzo może być, że nie mógł się ruszyć ze strachu, że nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
— Ależ panie hrabio, on chciał właśnie uciekać, a takiemu tchórzowi nie zbrakłoby wtedy na chęciach! — odpowiedział Niko — Przyznaj pan, że to prawda!
— No to przypuśćmy, że nogi jego zaplątały się w jakieś sidła, ukryte w trawie, w głębi rowu! — zaczął Franciszek.