Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żytnym — ty, książę?... takiemu Pliniuszowi?.. takiemu Varronowi? albo takiemu z cicha frant drowiarzowi, jak Tacyt?... To wszystko błazny, które szydzą sobie z nas na odległość wieków. Ale ta moja historya z rybą, dała im wszystkim porządnie po nosie. — Bo, mój drogi, ryba usnęła sobie w najgłupszy sposób, jak ostryga wydłubana ze skorupy... ani jej było w głowie zmieniać barwę, ot była jak pierwszy lepszy lin lub szczupak. A przecie wybrałem się i „strzygąc drobną nóżką“, poszedłem zanieść ją staremu Lambertowi de Grentheville, który zajmował się wówczas naukami przyrodzonemi. I mimo wszystkiego, co mu opowiadałem o zupełnie pospolitej śmierci mojej ryby, przysiągł mi się na honor uczonego — mówiąc nawiasem honor uczonego wzbudza we mnie o wiele mniejsze uszanowanie, niż relikwiarz świętego Landa... z pewnością! — jednak przysiągł mi się, że to niechybnie był ten sam delfin, o którym Starożytni tyle pisali.
Zatem, co się tyczy delfina, to się przekonałeś księże, czy go nigdy w życiu nie widziałem. Ale masz djabelną słuszność (djabelnie był to ulubiony przyimek barona de Fierdrap), jeśli mianem delfina określasz nader rzadkie rzeczy! Co się zaś tyczy statecznej miłości — to znowu inna sprawa... choć nie tak bardzo rzadka... Prawda i to, że nie spada ona tak gęsto, jak z deszczem, ale zawsze-ć to w tej sieci, jak w każdej innej, przetrze się z czasem niejeden węzełek, a przez tak uczynio-