Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na śmierć zapracuje, gdy jej przerwało wejście brata, księdza.
Ta dziwożona, po męsku jakoś zbudowana, o rysach dosadnie zakreślonych i grubym głosie, tą właśnie chłopakowatą tężyzną całej swej osoby odbijała od miękiej wytworności tamtych obu wróżek Cichej Zadumy, tamtych dwu Kociczek, co pobielały ze starości, marząc o niebieskich migdałach, a dla żadnego królewicza z bajki nie były „Kotkami Zaczarowanemi“. — Jedyną osłodą dla panien de Touffedelys było wspomnienie tego blasku, jaki w młodości otaczał ich nazwisko; lecz potem patrzeć musiały, jak z dnia na dzień topnieje ich uroda w ogniu cierpienia — podobnie świecom ubywa wosku, co topniejący, ścieka po srebrnej nodze świecznika.
Tak one stopniały, w całem znaczeniu tego słowa. Tymczasem ich przyjaciółka, opancerzona w równie potężną jak odporną brzydotę — przetrwała. Szpetność, była zarazem jej mocą. Mawiała sama, że „Czas dał jej alapę“, a ona ten policzek przyjęła twarzą jakby z bronzu wykutą, której nic nie zdołało uszkodzić. Wprawdzie w niesłychanie dziwaczne odzienie przyoblekała niezwykłą swoją brzydotę, ale nawet i to ubranie, wrażenia brzydoty nie bardzo podkreślało, tak ona sama przez się w oczy biła.
Zwykle nosiła na głowie rodzaj czapeczki z fioletowego i pomarańczowego jedwabiu. Było to coś, co już samym kształtem przechodziło granice najśmielszej wyobraźni. Te nagłowniki sporzą-