Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— „Ha, trudno“ — odrzekła, śmiejąc się także — „stało się inaczej, a bardzo tego żałuję, zwłaszcza teraz, gdy już raz na zawsze musiałam przywdziać te nudne kiecki babskie, w których mi tak do twarzy, jak grenadyerowi. Ale wtedy nie miałam jeszcze tak męskiej miny, ani takich wąsów, jak teraz na starość, lubo już i wtedy sypał mi się pod nosem czarny meszek, nadający mi kaducznie rezolutny wyraz twarzy przy tej serwecie złożonej we czworo. Określił to najlepiej jakiś drapichrust w Avranches, który obcesowe umizgi stroił do wszystkich kobiet na targowisku, a mnie poważył się oburącz objąć w pół i ścisnąć kibić moją klocowatą. Trzepnęłam go za to co siły po palcach rączką noża od masła.
— „Nie wydziwiaj-no takich ceregieli“ — rzekł mi oburzony — „bo nie ma o co, gdyż prawdę mówiąc, dzieweczko, nie jesteś ty tak świeża, jak twoje masło!“
— „Alem więcej słona“ — odstrzeliłam się, podpierając się kułakiem w bok, jak prawdziwa śledziarka z Bréhat — „poważ się tylko spróbować nicponiu, a zobaczysz!“
To było jedyne niebezpieczeństwo, mój bracie, na jakie naraziła się w Avranches siostra twoja. Targ wypadł mi wybornie, co się zowie. Sprzedając osełki masła, uzbierałam całą osełkę nowin. Wywiedziałam się wszystkich wieści i wszelkich plotek w mieście. Nie ochłonęło ono jeszcze z trwogi, jaką rzuciła Dwunastka. Wszędzie mó-