Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

której się wznosił. Plac zajmowały budy ustawione rzędami, jak domy, a w utworzonych tym kształtem uliczkach, płynął i kłębił się potok jarmarcznego gminu. Słońce skwarne prażyło z góry — co również było dogodną okolicznością, bo pod jego promieniami wrzało w tysiącach mózgów, i tak już podnieconych targowaniem się o ceny i jabłecznikiem, który tak łatwo zapala głowy normandzkie, a tego dnia właśnie należało te głowy doprowadzić do wybuchu, jak podpalone jaszczyki prochu — jeśli miało się powieść wyzwolenie Des Touches’a. W tem tkwiła cała sztuka, to był jedyny środek do odbicia go z niewoli: podburzyć cały ten tłum jakimbądź sposobem, tak, aby jedni rzucili się na drugich wśród gruchotu przewracających się straganów i wśród popłochu rozszalałego bydła! A podczas tej ogromnej bijatyki, która mogłaby przybrać rozmiary walnej bitwy, toczonej na oślep i zmienić się w rzeź zupełną, można dopiero było po trzech lub czterech wśliznąć się nieznacznie do więzienia, odbić Kawalera i szybkim odwrotem cofnąć się w lasy. Taki to plan prosty, a zarazem zuchwały ułożono w Touffedelys. Ale widok tego więzienia, mógł rzeczywiście odebrać ochotę do wykonania tego planu“.
— „Do stu par skrzel łososich! bardzo wierzę“! — krzyknął baron de Fierdrap. — „Znam ja, znam wybornie ono więzienie, Mościa Panno. Miałem swego czasu w Avranches starego towarzysza broni z armii Kondeuszowskiej. Wróciwszy