Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wczoraj wieczorem i dał mi do zrozumienia, że lepiej się zgodzić. On pragnie, aby ci Illanunowie wynieśli się czemprędzej z sąsiedztwa. Myśli, że po złupieniu szkunera odjadą natychmiast. Narazie chce tylko tego. Immada odwiedziła żony Belaraba i pozostała dwa dni w obrębie ostrokołu. Najmłodsza z żon Belaraba — zaślubił ją przed sześciu tygodniami — jest za zrabowaniem okrętu; przypuszcza, że Belarab dostałby swoją część łupu, a wbiła sobie w głupią łepetynę, że na szkunerze są klejnoty i jedwabie. Otóż Belarab, wzięty we dwa ognie między Tenggę, który go dręczy poza domem, i kobiety, dręczące go w domu, postanowił odprawić modły u grobu ojca. Już od dwóch dni go niema; koczuje w tej niezdrowej miejscowości. Gdy wróci, jak dwa a dwa cztery dostanie febry i będzie wówczas do niczego. Tengga zapala często dymiące ogniska. To są z pewnością sygnały dla Damana. Wyprawiam się na wybrzeże z ludźmi Hassima i gaszę je. Za każdym razem grozi to walką, bo ludzie Hassima bardzo krzywo się na nas patrzą. Nie mam pojęcia, co teraz nastąpi. Na Hassimie można polegać bezwzględnie. Immada jest bardzo nieszczęśliwa. Opowiedzą ci wiele szczegółów, o których nie mam czasu pisać.

Ostatni arkusz wysunął się z palców Lingarda i opadł na stół. Przez chwilę Lingard siedział bardzo spokojnie, patrząc wprost przed siebie, wreszcie udał się na pokład.
— Czy nasze łodzie wróciły? — spytał Shawa, który łaził po tylnym pomoście.
— Nie, panie kapitanie, a chciałbym, żeby tu już były. Czekam tylko na nie aby pójść spać — odpowiedział pomocnik kwaśnym, tonem.