Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gółów, używając swych oczu dla tego drugiego człowieka, który miał się podjąć rozwikłania węzła. Lingard przeżył, czytając, wszystkie te dni w osadzie i był wdzięczny Jörgensonowi, tylko ponieważ nie żył z dnia na dzień ale od zdania do zdania, odczuwał zawrotną szybkość w następstwie wypadków, tak że chwilami aż pomrukiwał ze zdumienia lub sarkał gniewnie: „Co takiego?“ i odczytywał po wiele razy kilka wierszy albo też całą stronę. Ku końcowi listu wystąpiła mu na czoło głęboka zmarszczka pełna troski; kręcił się niespokojnie na krześle, czytając:

i zacząłem myśleć, że potrafię utrzymać wszystko w spokoju, póki ci nieszczęśni biali nie wydobędą swego szkunera, gdy Szeryf Daman przybył z północy, tego samego dnia kiedy się go spodziewano, prowadząc dwa prao z załogą złożoną z Illanunów. Wygląda na Araba. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że Daman może sobie obwinąć naokoło palca obu illanuńskich pangeranów. Prao są duże i zaopatrzone w broń. Jechali rzeką z rozwiniętemi flagami i proporcami, bijąc w gongi i bębny, i wpłynęli na lagunę; na pokładach pełno było zbrojnych ludzi potrząsających dwuręcznemi mieczami i wydających wojenne okrzyki. To piękne posiłki dla ciebie, tylko że Belarab, który jest przewrotnym szelmą, nie chciał zaraz przyjąć Szeryfa Damana. Tedy Daman udał się do Tenggi, który zatrzymał go bardzo długo. Opuściwszy Tenggę, przybył na pokład Emmy i wówczas poczułem od razu, że coś się święci.
Na samym wstępie zażądał ode mnie amunicji i broni, które ma dostać od ciebie, twierdząc, że chce zaraz popłynąć do Wajo, ponieważ było postawione, iż